niedziela, 27 października 2013

Rozdział 19: " The Notebook - as a perfect love"

Znajcie moją litość, choć nie powiem jest mi baaardzo smutno, że nikt nie komentuje, even abroads.
_____________________________________________________________


        Postanowiłam, że spróbuję. W życiu trzeba podejmować ryzyko, bo przecież życie mamy tylko jedno. Babcia nie chciała, żebym się marnowała i nie mogę jej zawieść. Zawieść jej, Zayna i siebie. Wstałam z mocną wiarą w siebie. Została mi ostatnia próba, później papierkowa robota i wreszcie nagrywanie piosenki. Mojej piosenki. Z uśmiechem na tą myśl, zeszłam na dół, gdzie mulat przyrządzał śniadanie.
- Hej - przytuliłam go od tyłu i pocałowałam w nagie ramię.
- Hej, masz ochotę na omlety?
- Och, kiedy ostatni raz coś jadłam..- zamyśliłam się, za co zostałam skarcona wzrokiem - oj nie patrz tak, nie mam czasu na jedzenie.
- To niedobrze, musisz jeść.
- Postaram się - usiadłam przy blacie.
- Powiedz mi..- zaczął niepewnie -myślałaś nad wczorajszą rozmową?
- Tak - wzięłam kęs do buzi.
- I? - zaśmiałam się.
- Zaryzykuję.
Uśmiechnął się tak, jak chyba nigdy przedtem. Zjadłam przepyszne śniadanko do końca i wstałam do wyjścia.
- Gdzie ty chcesz iść?
- Mam próbę za godzinę.
- Poczekaj, jadę z tobą - już był w drodze do pokoju.
- Jesteś pewien?
- Oczywiście, chcę usłyszeć piosenkę przed premierą - uśmiechnął się i cmoknął delikatnie w czoło.
     Chwilę później jechaliśmy do studia, Zayn był tak radosny, że aż mi się udzielało. Mam nadzieję, że moje wysiłki nie pójdą na marne i "Yesterday never comes" będzie hitem. W każdym razie prawie całą piosenkę mam opracowaną. Rozmawialiśmy z Zaynem, aż dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do sali, gdzie był tylko Chris. Rozgrzałam głos i prześpiewałam całą piosenkę. Zayn siedział jak zaczarowany.



Okazało się, że nic innego nie mam do roboty, więc miałam wolne. Pojechaliśmy do mojego domu. Przebrałam się i zeszłam na dół do Malika.
- Co tak posmutniałeś? - usiadłam mu na kolana.
- Wiesz, że jestem artystą. Zbliża się trasa po Ameryce...
- Na ile?
- Trzy miesiące.
- Sporo...- przytuliłam go mocniej, jakby już miał wyjeżdżać - Nie rozmawiajmy o tym, co ma być to będzie. Oboje wiemy, że kiedyś musiało to nastąpić.
- Będziemy tak siedzieć?
- Czemu nie?
- Hmm..- pocałował mnie w szyję -można przyjemniej spędzić czas.
Zaśmiałam się cicho.
- O tak, nie wątpię - zaczęliśmy się całować.
Pod wpływem impulsu, zachciałam więcej, poczuć go bliżej. Nasze pocałunki stały się bardziej zachłanne, brutalne..dopóki Zayn się ode mnie nie odsunął.
- To nie tak ma wyglądać - cmoknął mnie ostatni raz.
- Mówiłam ci już jak bardzo cię kocham?
- Coś mi się obiło o uszy - zaśmialiśmy się.
- To co, film, winko i przyjemny dzień?
- Ja przygotuję.
   Chwilę później leżeliśmy wtuleni w siebie, oglądając "Pamiętnik"(tak, namówiłam Zayna na romantyczne smęty). Po skończeniu filmu byłam cała zalana łzami.
- Myślisz, że my byśmy tak umieli? Rozstać się. a potem wrócić do siebie po tylu latach? Nigdy o sobie nie zapomnieć i nie pokochać nikogo innego tak mocno?
- Zacznijmy od tego, że nigdy nie pozwolę ci odejść- otarł mi łzy i musnął moje czoło.
Mój telefon się rozdzwonił - babcia. Odebrałam, a Zayn wyszedł zapalić. Po długiej rozmowie wyszłam do chłopaka do ogrodu, który sobie przysnął. Musnęłam lekko jego usta.
- Mmm - uśmiechnął się przez sen.
- Chodź do środka, robi się zimno.
  Weszłam do domu i zaparzyłam kawę, myśląc o różnych rzeczach. Jednak po chwili przyszedł mój śpioch, więc dużo czasu mi to nie zajęło. Usiadłam na parapecie, delektując się smakiem ciepłego napoju. Rozmawialiśmy z Malikiem do późnej nocy, aż zasnęliśmy w swoich ramionach. W ramionach ukochanych..

________________________________________________________
Tak wiem, pewnie za dużo dialogu, ale ciężko było mi ubrać w słowa to, co siedziało w mojej głowie. Enjoy your read! I komentujcie proszę..

2 komentarze:

  1. Powiem tak, uwielbiam postać Courtney <3 w ogóle świetne te twoje opowiadanie i pisz więcej!!! Proszę! :)

    OdpowiedzUsuń