piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 15: " You lied for me.."



       Poczułam delikatne pocałunki na moich powiekach, policzkach, aż w końcu na ustach. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam Zayna. Ach te perfumy...
- Wybacz, nie chciałem cię obudzić - uśmiechnął się cwaniacko i usiadł na brzegu łóżka.
- Co jest powodem twojej tak wczesnej wizyty? - spojrzałam na zegarek - 12.
- Ty. Stęskniłem się.
- Aww - zarumieniłam się, mulat musnął dłonią w tym miejscu.
- Pięknie się rumienisz - pocałował mnie w policzek.
- Muszę iść się wykąpać. Poczekasz na mnie?
- A mam inne wyjście? - zastanowiłam się.
- Nie.
Zrobiłam wszystko jak najszybciej umiałam, ale nie chciałam kusić chłopaka moją osobą w ręczniku, więc poprosiłam, żeby wybrał mi jakiś zestaw.
- Ubrania czekają na łóżku - wyczułam uśmiech na jego twarzy.
- Sprytnie, nie powiem - przygryzłam wargę - ale nie ubiorę się przy tobie.
- Dlaczego?
- Za bardzo się wstydzę.
- Ty? Taka pewna siebie dziewczyna? - objął mnie w pasie.
- Nieważne..
Widać było jego zastanowienie, ale po chwili wyszedł, żeby zapalić.

*Zayn*
 
   Nie wiedziałem o co jej chodzi. Postanowiłem pogadać z Sophie.
- Naprawdę tak powiedziała? Szczęściarz z ciebie.
- Nie rozumiem?
- Gdy kogoś naprawdę pokocha, zamyka się w sobie. Spokojnie, niedługo jej przejdzie. Musisz dać jej trochę czasu.
- To znaczy, że mnie kocha? - spytałem niemal nie skacząc z radości.
- Tak, głuptasie - odpowiedziała Courtney. Odwróciłem się w stronę, skąd dobiegał głos. Stała tam moja dziewczyna, patrząc w swoje ręce. Wyglądała idealnie w tym, co jej wybrałem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.
- Ja ciebie też - szepnąłem jej do ucha.
- Prosiłem was o coś - jęknął zaspany Xavier. Zaśmialiśmy się.
 
*Courtney*
 
- To co dzisiaj robimy? - zapytałam.
- Ja odpoczywam - położył się Ksawery.
- Przykro mi, mam dzisiaj wywiad, ale może pójdziecie ze mną?
- A o której? - spojrzałam na Zosię, która przytaknęła głową.
- O 18.
- Ok, to teraz wybaczcie, ale my idziemy na zakupy - wstała Sophie.
- A ja? - zrobił smutną minkę Zayn.
- Myślę, że przyda się nam ktoś do noszenia toreb - puściłam oczko Malikowi.
 
    Pół godziny później jechaliśmy taksówką w stronę centrum handlowego. Gdy podjechaliśmy nie obyło się bez zdjęć z gwiazdą i autografami. Kilka osób pytało o nasze relacje, ale nie odpowiadaliśmy. Weszliśmy do środka i dałyśmy się porwać zakupom. Obkupiłyśmy się po uszy i około szesnastej musieliśmy się zbierać, żeby Zayn mógł zdążyć się wyszykować. Wniósł nam torby do środka i pojechał do siebie. Ja z Zosią poszłyśmy się przebrać w kupione wcześniej ubrania. Pomalowałyśmy się i o 17.20 jechałyśmy pod wskazany adres. Na miejscu Louis dał nam wejściówki na widownię. Usiadłyśmy i czekałyśmy na występ chłopców. O czasie wyszła piątka przyjaciół. Prezenterka zadawała mnóstwo pytań, chłopacy zabawnie odpowiadali, wreszcie temat zszedł na ich związki.
- Zayn, ostatnio często widujemy cię u boku pewnej pięknej dziewczyny. Kim ona dla ciebie jest? - Zayn szukał mojego wzroku po ludziach, a gdy znalazł pokiwałam lekko przecząco głową, czując jak łzy napływają mi do oczu.
- Ymm, to moja przyjaciółka.
Czułam się okropnie, przeze mnie musiał kłamać. Kazałam mu, a mimo to słysząc te słowa, zabolało mnie. Sophie ścisnęła moją dłoń.
- A teraz specjalnie dla was One Direction w piosence Little Things.
Przez całą piosenkę Zayn patrzył się w moją stronę, a ja z trudem powstrzymywałam łzy, ale musiałam. Musiałam być twarda, dla niego. Nadszedł koniec wywiadu. Wszyscy skierowali się do wyjścia. Po 10 minutach przyszedł do nas zespół. Zosia od razu zaczęła rozmowę z Harrym , a Zayn podszedł do mnie.
- I jak było? - spytał Louis.
- Wypadliście świetnie - powiedziałam wymuszając uśmiech.
- Chodźcie już, głodny jestem - jęknął Niall. Zaśmialiśmy się i poszliśmy do Nando's. Po drodze mulat się mnie spytał "Wszystko ok?"
- Yhm.
- Mogę potem do was wpaść?
- Jak chcesz - spojrzałam na niego ukradkiem, był czymś zmartwiony - naprawdę wszystko gra.
Zamówiliśmy jedzenie, posiedzieliśmy trochę i każdy poszedł w swoją stronę. Zosia z Harrym poszli do kina, świetnie się ze sobą dogadują. Szłam z Zaynem do mojego domu, nie za rękę.
- Powiesz mi co cię trapi? - spytałam.
- Musimy ukrywać nasz związek? Nawet nie wiesz jak bardzo chcę cię teraz trzymać za rękę, albo objąć ramieniem.
- Ja się po prostu boję, Zayn. Ja jestem nikim.
- Nie jesteś. Jesteś moją dziewczyną i gdybyś tylko chciała, też sławną osobą. Masz przepiękny głos i jesteś świetną tancerką. Nie chcesz spróbować takiego życia? Kocham cię i proszę cię, nie każ mi trzymać się na wodzy, bo potem ze mną nie wytrzymasz - uśmiechnął się smutnie lekko, ale cwaniacko. Wpiłam się w jego usta jak gdyby nigdy nic. Wyczułam na swoich wargach jego uśmiech.
- Przepraszam, po prostu daj mi trochę czasu, hmm?
- No dobrze, ale teraz - chwycił mnie za rękę - ciesz się chwilą.
Gdy doszliśmy do domu, weszliśmy do pokoju, poszłam do łazienki. Po chwili dołączył do mnie Zayn.
- Nie pomyliłeś przypadkiem pomieszczeń? - uniosłam brew do góry.
- Mówiłem ci, teraz ze mną nie wytrzymasz - wziął mnie na ręce całując, posadził mnie na szafce.
- Muszę się wykąpać - powiedziałam między pocałunkami.
- Więc chodźmy.
- Ja sama, poczekasz chwilkę? Daj mi 5 minut.
- Okej , po pięciu minutach wchodzę, nieważne co będziesz robiła.
- Wariat.
Szybko wzięłam prysznic i już wychodziłam, gdy do łazienki wpadł radosny Malik, ale jak mnie zobaczył zrobił zawiedzioną minę.
- Kurde, ułamek sekundy wcześniej, a byłabyś bez ręcznika...  - przygryzł wargę.
- Och jaki pech - udałam współczucie.
- Tak ze mną grasz? - podbiegł do mnie, zarzucił sobie na ramię i wbiegając do pokoju rzucił na łóżko. Zaczął mnie całować bardzo zachłannie.
- Twoja kolej, masz pięć minut - wstał i powolnym krokiem ruszył do łazienki - od teraz! - wogóle się tym nie przejął.
Po 5 minutach weszłam do łazienki, a Zayn stał pod prysznicem podśpiewując.Podeszłam najciszej jak potrafiłam i zapukałam w kabinę. Wyglądało to komicznie. W jednej chwili Malik podskoczył, potem otworzył kabinę uradowany, a ja rzuciłam mu krótkie spojrzenie, po czym zasłoniłam oczy. Rzuciłam ręcznik w jego stronę.
- Mogłam się domyśleć, że tobie to sprawi tylko przyjemność - zaśmialiśmy się. Wzięłam jego koszulkę i wyszłam z pomieszczenia. Po chwili Zayn także wyszedł - w samych bokserkach. Przygryzłam scenicznie wargę, zaśmiał się. Chciał wyjść z pokoju.
- Gdzie idziesz?
- Spać - powiedział niepewnie.
- Chodź do mnie, potrzbuję twojej bliskości - uśmiechnął się szeroko i wskoczył na łóżko. Położył się za mną i objął w pasie. Ułożył brodę na mojej szyi.
- Dziękuję - szepnął mi do ucha - dobranoc - złożył delikatny pocałunek na moim karku.
 
________________________________________________________________________
Takie nijakie wyszło.. i przesłodzone....  ach, komentujcie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 14 : " So, are we friends? "



       Wstałam wyspana tego samego dnia po czternastej, ale od razu rzuciło mnie z powrotem na łóżko. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, chociaż wczorajszej nocy nie wypiłam zbyt dużo. Przypomniałam sobie, co się wydarzyło. Kochałam go, ale tylko jako przyjaciela. Moją miłością jest Zayn. Właśnie, Zayn, kocham go. Teraz tak naprawdę zdałam sobie z tego sprawę. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam do kuchni po jakieś tabletki. Na dole spotkałam Zosię.
- Hej - pocałowałam ją w policzek - już nie śpisz?
- Nie, nie mogłam. Co ci powiedział Ksawery?
- Nic - wzięłam tabletkę - a coś się stało?
- Upił się, a jak wróciliśmy do domu, przyszedł do mnie i zaczął się wyżalać. Co się wczoraj stało?
- No dobrze - westchnęłam - wyznał mi, że się zakochał... we mnie.
- Co?!
- Tak, dziwne prawda? Ale skoro się tobie wypłakiwał na ramieniu, to czemu nie powiedział dokładnie o co chodzi? Wogóle nie wiem co on próbował tym wskurać.
- To dlatego tak bardzo chciał tu przyjechać... ciekawe co teraz zrobi?
- A co ma robić. Zostanie albo wróci. Jego wybór. Pójdę zaniosę mu przeciwbólowe, chyba musimy pogadać.
- Jesteś tego pewna?
- Nie, ale kiedyś musimy.
- To ja pójdę popływać, przyda się orzeźwienie z rana - zaśmiała się.

    Poszłam do pokoju Ksawerego, który słodko sobie spał. Rzuciłam w niego poduszką.
- Wstawaj śpiochu.
- Nie krzyczeć - powiedział zaspany, łapiąc się za głowę.
- Trzymaj, to ci pomoże.
- Dzięki. Co cię do mnie sprowadza?
Przekrzywiłam głowę w stylu 'głupie pytanie'.
- Przepraszam. Nie wiem co chciałem przez to zrobić. Widać, że go kochasz, ale to tak strasznie boli... Rozumiem i szanuję twoją decyzję i jeszcze raz przepraszam.
- To co? Jak za dawnych czasów, przyjaciele? - przytuliłam go.
- Tylko mam prośbę - spojrzał na mnie błagalnie - nie obściskujcie się tak przy mnie.
- Zobaczę co da się z tym zrobić - zaśmiałam się - chodź z nami poleniuchować.
- Daj mi chwilę.

Wyszłam od chłopaka z uśmiechem na twarzy. Poszłam do siebie, wzięłam prysznic i ubrałam się. Zeszłam na dół, gdzie moi przyjaciele wygłupiali się w basenie. Ja nie miałam ochoty się kąpać. Założyłam okulary i wylegiwałam się na leżaku. Muszę zacząć myśleć o przyszłości. Za dwa tygodnie zaczyna się rok szkolny. Na szczęście wszystko mam pozałatwiane, 5 minut od domu najlepsze high school w mieście. Ciekawe kiedy Zosia i Ksawery zamierzają mnie opuścić, nie pytałam o to. Może jednak wolę nie wiedzieć. Wręcz wystraszył mnie dźwięk smsa "Hej ;) pamiętaj o próbie, dziś 18 x A." O jejku całkiem zapomniałam. "Dobrze, będę C."
- Ej ludzie jest sprawa - krzyknęłam.
- Co się dzieje?
- Zbieracie tyłki i za dwie godziny idziecie ze mną na próbę.
- Na próbę The Mob? - zapytała szczęśliwa Sophie.
- Nie, w klubie go-go - zrobiłam poważną minę - o 17-tej bądźcie gotowi, pójdziemy jeszcze do Milkshake City.
- Okej - podskoczyła uradowana przyjaciółka.

    I tyle ich było widać. Wróciłam do swojego pokoju i zapakowałam ciuchy na przebranie. Włączyłam laptopa i porozmawiałam z babcią. Zostało mi jeszcze trochę czasu, zaczęłam przeglądać strony plotkarskie. Uff, cisza. Weszłam na twittera i już musiałam iść. Do MSC mieliśmy niecałe dziesięć minut drogi, zamówiliśmy szejki i ruszyliśmy w stronę studia.
- Hej - krzyknęłam, gdy weszliśmy do środka.
- Witamy. A kogo my tu mamy? - spytała Annabelle.
- To moi przyjaciele, przyjechali z Polski w odwiedziny. Też tańczą.
- No to chodź przebierzcie się - wzięła mnie na stronę - i jak pogodziliście się?
- Tak - uśmiechnęłam się - jesteśmy razem - Ana podskoczyła i mnie przytuliła.
- A nie mówiłam?
- Ana to jest Sophie i Xavi. To jest Annabelle.
- Miło poznać.

    Przebraliśmy się i zaczęliśmy rozgrzewkę. Znajomi szybko się wpasowali i mogliśmy do trudniejszych rzeczy. Po dwóch godzinach padaliśmy z nóg, przynajmniej większość. Około 21 byliśmy w domu. Od razu poszłam wziąć długą kąpiel, po czym ubrałam się w wygodniejsze ubranie i zeszłam na dół pooglądać telewizję. Na dole siedział Ksawery.
- Masz ochotę na film? - spytałam idąc do kuchni po sok.
- Chętnie, co proponujesz?
- Hmm, Hunger Games? - usiadłam wygodnie na fotelu.
- Pasuje, a Zośka nie zejdzie?
- Powiedziała, że jest zmęczona. Już śpi.
- To może wezmę coś do szamania. - przyniósł miskę draży czekoladowych, mmm. Obejrzeliśmy film i koło pierwszej poszłam spać, żegnając przyjaciela. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Mam nadzieję, że nie zrobi znów nic głupiego.

     Rano smacznie sobie spałam dopóki ktoś mnie nie obudził....


________________________________________________________________________

  Dziś mam super humor, więc dodaję. Perrie follownęła mnie na twitterze <3
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i spróbuję wprowadzić zasadę 5 komentarzy= nowy rozdział. Dacie radę ? ^^

sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 13: " I love you, only you"



   Zapukałam do drzwi i otworzył nam Louis.
- Wejdźcie i cieszcie się zabawą.
- Będziemy - uśmiechnęłam się do niego - gdzie Zayn?
- Przy konsoli DJ Malik.
- Dzięki.
Poszłam do ogrodu, gdzie była reszta zespołu i dwie dziewczyny, jak się potem okazało, Danielle - dziewczyna Liama i Eleanor - Louisa. Mój chłopak bawił się beatem, więc wzięłam z barku drinka, a po chwili zaczęłam tańczyć. Następna piosenka była wolna. Zrezygnowana zwróciłam się w kierunku domu. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek, na co szybko wpadłam w ramiona. To był Zayn. "Stęskniłem się", wpił się w moje usta. Wtuliłam się w chłopaka i bujaliśmy się w rytm muzyki. Kątem oka widziałam, że ktoś na nas patrzy. W oddali stał Ksawery z butelką piwa.
- Przepraszam cię na chwilę - szepnęłam do mulata.
- Coś nie tak? - spytał z troską.
- Nie, zaraz wrócę.
Poszłam do kuchni, a chwilę po mnie mój przyjaciel.
- Więc? O co chodzi? - podszedł do mnie, według mnie trochę za blisko.
- Nie było mnie dwa lata, musiałem to wszystko sobie przemyśleć, myślałem, że może mi przejdzie, ale nie - ujął moją rękę - Zakochałem się w tobie - nie czekając na moją reakcję przysunął swoje usta do moich.
- Co ty robisz?! Ja mam chłopaka! Przeginasz, jesteś moim przyjacielem, nikim więcej!

*Zayn*
 
Courtney mówiła, że zaraz wróci, a nie ma jej już z 10 minut. Poszedłem więc jej poszukać. Gdy wszedłem do domu, usłyszałem, że rozmawia z tym swoim przyjacielem. To, co on mówił, wprawiło mnie w lekki szok. Nie chciałem, żeby się dowiedzieli, że ich podsłuchuję. Nagle Courtney zaczęła niemal że krzyczeć. Wtedy postanowiłem wyjść z cienia. Byli zdecydowanie za blisko siebie. Gdy dziewczyna mnie zobaczyła, podbiegła do mnie i przytuliła. Zaraz potem wybiegła gdzieś w głąb domu. Trochę czasu zajęło mi znalezienie jej. Była w moim pokoju cała zapłakana. Od razu podszedłem i objąłem ją.
- Chcesz o tym porozmawiać? - spytałem stroskany.
- On... On się we mnie zakochał - odpowiedziała niepewnie - ale ja.. ja kocham tylko ciebie.
Wziąłem ją na ręce i zacząłem pocieszać, całując ją. Włożyłem w to wszystkie emocje. Po chwili się ode mnie oderwała.
- Chodźmy na dół, szkoda imprezy. Tylko trochę się ogarnę.
Po 5 minutach zeszłam na dół. Zabawa trwała do późna. Courtney nie odstępowała mnie na krok. Na koniec śpiewaliśmy karaoke. Mam dziewczyną z pięknym głosem.
 
*Courtney*
 
Po całej tej sytuacji, bawiłam się dobrze. Widziałam, że Zosia większość czasu spędziła w towarzystwie Harrego. Cieszyłam się z tego. Jeszcze mu nie podziękowałam, ale to on się przyczynił do tego, że z Zaynem jesteśmy parą. Ksawery upił się jak nigdy. Po piątej nasza trójka pojechała do domu. Sophie była w znakomitym humorze. Wszystko wraca do normy, lecz czeka mnie poważna rozmowa z Ksawerym.

_________________________________________________________________________

Miałam inną wizję, ale ciężko ją było przenieść na kartkę. Mam nadzieję, że się podoba
i komentujecie proszę.
@incendiyas

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 12 cz.2 : " I miss you so fast"



     Poszłam się przebrać i wyszliśmy pokazać moim turystom miasto. Dziwnie to brzmi. Jeszcze niedawno ja byłam obca w tym mieście. W sumie, gdyby nie Ana i Zayn, dalj bym była. Oczywiście stałym punktem było London Eye.Wsiedliśmy do kapsuły, usiadłam wtulona w Malika, a Zosia z Ksawerym usiedli naprzeciw nas. Nie musieliśmy kryć się z czułościami, tutaj nikt nas nie przyłapie. Czuję się, jakby miłość była czymś zakazanym... Porobiliśmy dużo fotek, rzucaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Dziwne, że jeszcze kapsuła się trzymała. Nasza wędrówka dobiegła końca, przyjaciele niewiele ujrzeli. Po drodze zaszliśmy do Milkshake City i zamówiliśmy zomne cuda.
- Ej, a może zrobimy sobie imprezkę u nas w domu, poznacie chłopaków? - zaproponował Zayn.
- Ja jestem za - powiedziała rozradowana przyjaciółka.
-  A ty Ksawery?
- Chyba nie mam nic lepszego do roboty - powiedział bez entuzjazmu.
- To przyjedziemy do kampusu o dwudziestej. Pa - cmoknęłam chłopaka w policzek.
- Tylko tyle? - robił smutną minkę.
- Nie prowokuj, wieczorem nadrobisz - uśmiechnęłam się - do zobaczenia.

     Poszliśmy do domu, Ksawery od razu poszedł do siebie.
- Co mu jest? - spytałam przyjaciółki.
- Nie wiem, wcześniej taki nie był. Przejdzie mu. To co szykujemy się na spotkanie z One Direction?
- Jasne.
Poszłam wziąć długą kąpiel i skierowałam się do garderoby. Po drodze sięgnęłam po telefon. Jedna wiadomość od Zayna: " Tęsknię xx Z."
" Niedługo się zobaczymy  xx C."
- Zosia, chodź do mnie! - krzyknęłam.
- Ile razy mam ci powtarzać? Sophie. Co jest?
- Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci iść w byle czym. Bierz co chcesz - uśmiechnęłam się szczerze.
- Dzięki - cmoknęła mnie w policzek.
Wybrała to, a ja to. Pomalowałam przyjaciółkę i siebie i poszłam dokończyć do swojego pokoju. Zabrałam rzeczy i wstąpiłam do Ksawerego.
- Gotowy?
- Tak - nie powiem, przystojny to on jest.
Zaszłam po Zosię i wyszliśmy na londyńskie ulice. Złapaliśmy taksówkę i chwilę potem byliśmy pod domem chłopaków. Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.

___________________________________________________________________________

No i jest kolejny. Niedługo będzie dużo zamieszania ;) Komentować.
ask.fm/incendia - odpowiem na wszystkie pytania i te dotyczące opowiadania ^^

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 12 cz.1: "Surprise!!!"




          Wstałam najciszej jak tylko się dało, wzięłam kij baseballowy i powolnym krokiem schodziłam na dół. To, co tam zobaczyłam bardzo mnie zszokowało.
- No nareszcie, wieki ci to schodzenie zajęło.
Rzuciłam kij i wbiegłam w ramiona... mojej przyjaciółki.
- Zosiaa! Dlaczego nic nie mówiłaś, że przyjedziesz?
- To miała być niespodzianka, i zapamiętaj kochana, tutaj jestem Sophie - powiedziała zadzierając teatralnie nos - Jest jeszcze jedna sprawa - widać, że się zawahała - niedawno spotkałam Ksawerego i gdy się dowiedział, że lecę do ciebie... - w tej chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam przystojnego Xaviera.
- Ksawery - rzuciłam mu się na szyję - jak ja cię dawno widziałam. Co u ciebie? Albo nie, najpierw się rozpakujcie, a potem pogadamy.
    Zaprowadziłam ich do tymczasowych pokoi.
- Chatkę to ty masz.. - Zosia nie ukrywała wrażenia.
- Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie.
- To ja idę zrobić wam coś do jedzenia.
Wyszłam i zaczęłam robić naleśniki. Przerwał mi dźwięk smsa.
                                 
 "Hej x mam nadzieję, że dobrze spałaś. Masz czas? Z. "
 " Wybacz, jestem zajęta." 
" Coś się stało? "
 " Nie, wszystko ok. C. "

Już nic nie odpisał. Zaintrygowało mnie to, jednak zaraz przyszła dwójka przyjaciół. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Później poszłam się umyć i ubrałam się. Ktoś zadzwonił do drzwi, poszłam otworzyć i ujrzałam go. Akurat Ksawery przechodził przez salon.
- Widzę, że się dobrze bawisz. Cześć.
- Zayn zaczekaj - ten dalej szedł, podbiegłam do niego - do cholery posłuchaj mnie. Nie zachowuj się jak dziecko. Dziś rano przyjechała z Polski moja przyjaciółka i jak się okazało mój przyjaciel z dzieciństwa, którego nie widziałam od dwóch lat. Cokolwiek pomyślałeś jesteś w błędzie... - nagle mi przerwał.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło - wpił się mocno w moje usta - stęskniłem się za tobą.
- Chodź, zapoznam cię z nimi zazdrośniku - nie czekając na odpowiedź pociągnęłam go w stronę domu.
- To jest Sophie, a to Xavier. Poznajcie Zayna - zawahałam się - mojego chłopaka - widziałam jak Ksawery posmutniał, tylko nie wiem dlaczego.
- Courtney, co to ma być? - spytała po polsku - jesteś tu tydzień i już jesteś z tym ciachem? No no - przytuliła nas - Cześć - powiedziała już po angielsku.
Xavi się nawet nie przywitał i pod pretekstem bólu głowy poszedł na górę. Usiedliśmy w ogrodzie i zaczęliśmy rozmawiać. Sophie wypytywała się Zayna o chłopaków, ich muzykę. Złapali ze sobą świetny kontakt. Cieszyłam się z tego. Zdecydowałam, że pójdę zobaczyć co z Ksawerym. Przeprosiłam przyjaciół i skierowałam się na górę do jednego z pokoi gościnnych. Zapukałam i weszłam. Przyjaciel siedział skulony na parapecie ze słuchawkami na uszach. Podeszłam do niego i usiadłam naprzeciw.
- Co się dzieje? - zapytałam z troską.
- Nic, tylko trochę głowa mnie boli. Chyba to przez podróż.
- Jakoś ci nie wierzę. Pomimo tej rozłąki znam cię bardzo dobrze, więc proszę cię, nie wkręcaj mnie.
- Naprawdę nic się nie dzieje - próbował mnie przekonać, albo samego siebie.
- Powiedzmy, że ci wierzę, a teraz chodź na dół. Popływamy w basenie, pogadamy, pośmiejemy, jak za dawnych lat, hm?
- No dobrze.

       Gdy zeszliśmy na dół, zastaliśmy tylko Zayna.
- Gdzie Sophie? - spytałam chłopaka.
- Poszła się odświeżyć po podróży.
- Aha - usiadłąm obok Malika, ale po chwili wstałam - chcecie coś do picia?
- Pomóc ci? - zaproponował mulat.
- To ja też pójdę się wykąpać - rzucił Ksawery.
Poszłam do barku, wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za przygotowanie cosmopolitanów.
- A ty co chcesz? - odwróciłam się do Zayna.
- Ty mi wystarczysz - uśmiechnął się czarująco, po czym pocałował mnie namiętnie, przyciągając do siebie. Trwało to dłuższą chwilę, odsunęłam się od niego delikatnie. - wypiję z tobą twojego.
Dokończyłam poprzednią czynność i wyszłam do ogrodu. Mulat leżał na leżaku z zamkniętymi oczami, postawiłam cicho napoje i położyłam się na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się do mnie. W tej chwili wszedł Ksawery i chrząknął, a Zayn przewrócił oczami. Zaśmiałam się.
- Może pójdziemy potem pozwiedzać miasto? - przyszła Zosia.
- Ok, tylko spróbuj mojego dzieła.
Piliśmy drinki, śmialiśmy się, ale przyjaciel był ciągle jakiś nieobecny. Postanowiłam się tym nie zadręczać, jak będzie chciał to mi powie co się dzieje...

 Zosia, prawda że prześliczna? <3

__________________________________________________________________________

Musiałam podzielić... Mam nogę w szynie i nie mogę siedzieć, więc jest ciężko. Postaram się przepisać resztę niedługo, ale nie wiem jak wyjdzie. Powiadomię na twiterze: @incendiyas.

     
     


niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 11: " For us"


Chciałam podziękować Ronniee za to, że mnie zmotywowałaś do dalszego pisania.
___________________________________________________________________________
 
  - Rozgość się. Pozwolisz, że pójdę się przebrać. Nałożyłam na siebie dres i koszulkę, przeczesałam włosy i zeszłam na dół. Zayn właśnie nalewał wino, podał mi jeden kieliszek.
- Za nas - uśmiechnął się.

     Włączyliśmy jakiś film, wtuliłam się w tors mulata i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Czułam jak ktoś mnie niesie.. A może to sen?
Obudziłam się w swoim pokoju, a Zayna nie było. Poszłam do łazienki obmyć twarz i zeszłam na dół. Już na schodach poczułam zapach świeżej kawy.
- Dzień dobry - podeszłam do Malika i przytuliłam go od tyłu. Ten się odwrócił i z uśmiechem na twarzy odpowiedział, całując lekko w usta.
- Siadaj, zaraz przyniosę coś do jedzenia.
- Zamierzasz mnie tak codziennie witać? - uniosłam brew.
- Jeśli tego chcesz - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- A co ty taki szczęśliwy co?
- Hmm... pomyślmy. Kocham pewną dziewczynę, a ona mnie, właśnie jemy wspólne śniadanie i tak dalej.
- A jaka ta dziewczyna jest? - poruszyłam brwiami.
- Cudowna! - w tym momencie wstał, wziął mnie na ręce i zaczął się obracać. Postawił mnie na podłodze i zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku.
- Idę się wykąpać.
- Mogę z tobą? - zrobił piękne oczka.
- Jasne, że nie - pocałowałam go w policzek.
Skierowałam się do łazienki. Szybko się wykąpałam, owinęłam ręcznikiem i poszłam do garderoby.
- Jaką mam seksowną dziewczynę - zorientowałam się, że nie jestem sama w pokoju. Zayn leżał na łóżku, podparty na łokciu. Rzuciłam w niego poduszką i wyszłam z pokoju z uśmiechem na twarzy. Nagle straciłam grunt pod nogami.
- Ty tak? Zobaczymy kto się będzie śmiał - mulat biegł po domu ze mną na rękach.
- Puść proszę. Daj chociaż się ubrać - błagałam.
Rzucił mnie na kanapę i zaczął łaskotać. Na moje nieszczęście mam gilgotki. Po chwilli przestał i mnie pocałował.
- Ja ci wybiorę ubrania. Chodź - złapał mnie za rękę. Gdy weszliśmy do garderoby zrobił zdziwioną minę, ale zaraz się uśmiechnął - do dzieła!
Po dziesięciu minutach wybrał mi to(spodenki zwykłe dżinsowe). Poszłam się ubrać, a potem pokazałam się dla Zayna. Pocałowałam go, ale przerwał mi telefon. Dzwonił spanikowany Harry.
- Hej. Zayn zniknął. On był w takim humorze, boję się, że coś sobie zrobił..
- Spokojnie, wszystko w porządku, jest ze mną. Będziemy u was za godzinę - rozłączyłam się.
- Och Zayn, zapomniałeś do czego służy telefon?
Wyjął go z kieszeni.
- Ups, trochę się o mnie martwili.
- Trochę.. Chodź, idziemy do nich.
Szliśmy tak wtuleni w siebie, nie trafiliśmy o dziwo na żadnego paparazzi. Po piętnastu minutach weszliśmy do ich willi.
- Boże Zayn, my tu od zmysłów odchodziliśmy. A co ty taki szczęśliwy? - poruszył brwiami Louis - między wami wszystko ok?
Malik objął mnie w pasie.
- Nawet lepiej - pocałował mnie w czoło.
- Szczęścia robaczki - rzucił Harry, po czym nastąpił zbiorowy przytulaniec.
Przeszliśmy na kanapę i zaczęliśmy grać w Just Dance. Byliśmy podzieleni na trzy grupy: Ja i Zayn, Harry i Louis, Liam i Niall. Oczywiście my wygraliśmy, była przy tym kupa śmiechu. Spojrzałam na zegarek, było już po 21.
- Zayn, ja już będę szła - szepnęłam mu do ucha.
- Nie zostaniesz? - zrobił smutne oczka.
- Może następnym razem. Odwieziesz mnie?
- Jasne. Chłopaki, jadę odwieźć Courtney.
- Paa.
- Pa - przytuliłam każdego z nich.
Wsiedliśmy do auta i chwilę później staliśmy pod moim domem.
- Dziękuję - byłam nieco zdziwiona.
- Za co?
- Za wszystko. Za to, że jesteś - przyciągnął mnie do siebie i pocałował lekko - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Wejdziesz?
- Nie, lepiej nie. Wyśpij się, dobranoc.
- Pa - pocałowałam go w policzek.
Weszłam do domu, wykąpałam się i zasnęłam. Rano usłyszałam jak ktoś chodzi po mieszkaniu...

_______________________________________________________________________________

I jest kolejny rozdział. Bardzo was proszę o komentowanie, to dla mnie ważne.

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 10: " I'm in love with you"

                                               
                                                          *Posłuchaj tego*
                               
            Dziś za oknem zastałam deszczową pogodę. Nie miałam pomysłu co chcę dzisiaj robić. Wykąpałam się i idąc do garderoby, zobaczyłam, że ma wiadomość - od Zayna.
"Hej możemy się dzisiaj spotkać? Z."
"Nie za bardzo, jestem zajęta"
Po chwili otrzymałam odpowiedź.
"Wiem, że nie jesteś... Z."
"No dobrze, co proponujesz? C."
"Za godzinę w parku? Z."
"Ok."
 
 
    Ubrałam się, narzuciłam kurtkę i poszłam we wcześniej określonym kierunku. Zayn już tam siedział. Po postawie było widać, że jest przygnębiony.
- Cześć - usiadłam obok niego - co ty taki zmartwiony? Dziewczyna cię rzuciła?
- Nie było żadnej dziewczyny...
- Słuchaj, nie musisz mi się tłumaczyć. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - ostatnie zdanie zaakcentowałam, a w środku tak mnie bolało wypowiedzenie tych słów.
- Wiem.. Ale CHCĘ żebyś o wszystkim wiedziała.
- No dobrze, słucham.
- No więc, dwa dni temu spacerowałem sobie tędy i zobaczyłem cię z jakimś chłopakiem...
- Aha czyli wszystko chcesz zwalić na mnie? - oburzyłam się.
- Proszę cię, nie przerywaj - jego oczy były pełne bólu - gdy was zobaczyłem, serce mi zakłuło. Byłem zazdrosny. Pod wpływem emocji poszedłem z myślą, żeby się upić. Rano obudziłem się z jakąś blondyną, przestraszony uciekłem. Bałem się, że się o tym dowiesz. Wracając do domu znów cię zobaczyłem, zrozpaczoną, smutną. Wiedziałem, że już wiesz. Ale ja niczego z tamtej nocy nie pamiętam i żałuję, bardzo żałuję tego czynu. To wszystko z zazdrości. Ja - wstał i podszedł do mnie - ja się w tobie zakochałem, a ty traktujesz mnie jak przyjaciela.. - spuścił wzrok.
Ja siedziałam jak wryta. W końcu, gdy odzyskałam władzę nad swoim ciałem, wstałam i mocno go przytuliłam, starając się włożyć w to wszystkie emocje z ostatnich dni.
- Kocham cię - musnął delikatnie moje usta.
- Zayn.. Ja... Nie wiem co powiedzieć... Fuck! Czuję coś do ciebie, ale to wszystko dzieje się tak szybko.. - znowu spuścił wzrok - ja ciebie też.
Teraz to ja go pocałowałam, co on odwzajemnił. Objął mnie w pasie i staliśmy tak wtuleni w siebie jakby to był tylko sen i nie chcąć się obudzić.
- Już dobrze. To już przeszłość - powiedziałam - a swoją drogą to zaskoczyłeś mnie tą zazdrością - zaśmiałam się.
- Sam się tym zaskoczyłem, ale to chyba dobrze? Trochę tu zimno, może pójdziemy na kawę?
- W takim stroju? - spojrzał na mnie.
- Jesteś piękna.
- No dobrze, prowadź - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy.
Byłam tak cholernie szczęśliwa. Kochałam go, a on to odwzajemnił. Po chwili siedzieliśmy w Starbucks Coffee popijając przepyszne latte. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zayn patrzył na mnie takim czułym wzrokiem. Byłam pewna tych uczuć. Nagle rozbłysły się flesze, a za oknem zobaczyłam paparazzi i cały czar prysł. On jest gwiazdą, co jeśli mnie nie zaakceptują? Z rozmyśleń wyrwał mnie Malik.
- Chodź, idziemy stąd.
Wyszliśmy i zaczęliśmy iść przed siebie, aż staliśmy przed moim domem.
- Wejdziesz? - wskazałam na moją willę.
- Nareszcie mnie o to pytasz - uśmiechnął się najszerzej jak potrafił.

____________________________________________________________________

CZYTASZ= KOMENTUJESZ 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 9 : " It hurts so much..."



             Rano obudziły mnie promyki słońca, które otulały moje ciało. Z uśmiechem na twarzy zeszłam na dół zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie płatki i przeniosłam się na kanapę w salonie. Włączyłam wiadomości muzyczne , gdzie przykuły moją uwagę zdjęcia Zayna z jakąś blondyną całujących się. Zakuło mnie w sercu. Byliśmy tylko przyjaciółmi, ale to uczucie... Nie jest mi obojętny, ale ja mu najwyraźniej byłam. Postanowiłam nie psuć sobie przez niego tak słonecznego dnia. Nałożyłam strój i poszłam popływać, pijąc przy tym drinki.



*Zayn*
 
 
 
            Obudziłem się w nieznanym mi miejscu. Obok mnie leżała naga blondynka. Przerażony tym, co się wczoraj mogło wydarzyć, uciekłem. Nie pamiętałem niczego z wczorajszej nocy. Przed kamienicą uderzyła mnie fala fotoreporterów. Super, jeszcze tego brakowała.. Czyli o wszystkim wiedzą... Co jeśli Courtney też już wie?
 
 
 
*Courtney*
 
 
           Postanowiłam spotkać się z Aną i porozmawiać z nią o całej sprawie.
" Hej x możemy spotkać się w parku? C."
" Jasne. Coś się stało? A."
" Pogadamy na miejscu. Będę za 30 minut. C."
 
Ubrałam się i skierowałam się w umówione wcześniej miejsce. Ana już tam na mnie czekała.
- Hej - przytuliła mnie na powitanie - co się dzieje?
- Widziałaś te zdjęcia Zayna z dziewczyną?
- Tak, przed wyjściem, a w czym dokładniej problem?
- No bo widzisz- usiadłam na ławce i nerwowo zaczęłam przebierać palcami - ja chyba coś do niego czuję..
- Chodź tu do mnie - przytuliła mnie - posłuchaj, sama wiesz, że ludzie wstawieni, a w jego przypadku nawet bardzo, nie zdają sobie sprawy ze swoich czynów. Jestem pewna, że nie wiedział co robi, a teraz tego żałuje.
- Albo nic dla niego nie znaczę..
- Courtney Smith, popatrz na siebie! Jesteś piękna, wesoła, świetnie się ruszasz, masz super charakter. Dalej tak myślisz?
- Dziękuję.
 
*Zayn*
 
             Idąc do domu zobaczyłem ją smutną w parku. Byłem pewien, że już o wszystkim wie. Kopnąłem mocno w śmietnik i resztę drogi przebiegłem. Gdy wszedłem do domu, od razu zamknąłem się w pokoju i zacząłem palić tępo patrząc w sufit. Słyszałem jak chłopacy się do mnie dobijają, ale nie miałem ochoty nikogo widzieć. Grozili nawet, że wyważą drzwi, więc powoli wstałem i im otworzyłem. Wszedł sam Liam, odganiając kłęby dymu.
- Mów, co się dzieje?
- Nieważne..- powiedziałem siadając na łóżko i zaciągając się mocno papierosem.
- Zayn do cholery, nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz co się stało! Nie wracasz do domu na noc, schlany, wkurwiony wbiegasz do domu, martwię się o ciebie. Wszyscy się martwią.
- Widziałem ją w parku z innym chłopakiem - patrzyłem w okno - pod wpływem impulsu poszedłem do klubu, zacząłem pić, a dalej nic nie pamiętam. Dziś rano obudziłem się z jakąś dziewczyną, uciekłem stamtąd, a wracając znowu ją widziałem, smutną. Zakochałem się w niej, a teraz wszystko zniszczyłem - walnąłem z całej siły w biurko.
- Uspokój się. Prześpij się, a potem na spokojnie sobie porozmawiajcie.
- A jak nie będzie chciała ze mną rozmawiać? - powiedziałem zrezygnowany.
- Jak nie dziś to jutro, nic się nie stało. Jesteście przecież przyjaciółmi, nie parą. Nie zdradziłeś jej.
- Dzięki, ale teraz chciałbym pobyć sam - usiadłem na parapecie.
- Tylko nie zrób nic głupiego.
 
*Courtney*
 
            Poszłam z Annabelle do kina, żeby się trochę rozerwać. Pomogło mi to. Jednak gdy wróciłam do domu , wyjęłam butelkę wina i włączyłam wyciskacz łez. Po dwóch filmach byłam już nieźle napita. Wstałam i poszłam do parku. Usiadłam na ławce i zaczęłam patrzeć na odbijający się w lustrze wody księżyc. Nagle ktoś obok mnie usiadł. To był Harry.
- Miałem nadzieję, że cię tu spotkam.
- Tak? A to dlaczego? - dalej patrzyłam przed siebie.
- Dobra, spytam wprost. Czy coś się stało między tobą i Zaynem?
- Nie, czemu pytasz? - spojrzałam na niego.
- Czy ty..?
- Oj troszeczkę wypiłam - pokręcił głową.
- Co się z wami dzieje?! Nie poznaję was.
- A jak ona ma na imię? - zmieniłam temat.
- Kto? On jej nie zna i nic nie pamięta. Wiem jedno, bez powodu się nie upił.
- Może, who cares? To tylko mój przyjaciel...
- Jego to obchodzi i ciebie chyba też. Może powinnyście porozmawiać? Jak przyjaciele?
- Muszę ochłonąć, ale dziękuję - przytuliłam go - A tak poza tym od kiedy ty taki poważny? - uniosłam brew.
- Sytuacja tego wymagała. A teraz wraca Hazzaaa - zaczął mnie ganiać, ale ja jeszcze troszkę wstawiona od razu się przewróciłam, na co Harry ze śmiechu zaczął się tarzać po ziemi.
- Ha ha ha, śmieszne. Tylko żebyś zaraz nie wylądował w jeziorze - teraz ja się zaśmiałam.
 
     Chwilę jeszcze się powygłupialiśmy, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Gdy wróciłam rzuciłam się na kanapę i zasnęłam.
 
_____________________________________________________________________________
 
Mam nadzieję, że wam się spodoba i czekam na jakiś ślad, że ktoś tu był.