Wstałam najciszej jak tylko się dało, wzięłam kij baseballowy i powolnym krokiem schodziłam na dół. To, co tam zobaczyłam bardzo mnie zszokowało.
- No nareszcie, wieki ci to schodzenie zajęło.
Rzuciłam kij i wbiegłam w ramiona... mojej przyjaciółki.
- Zosiaa! Dlaczego nic nie mówiłaś, że przyjedziesz?
- To miała być niespodzianka, i zapamiętaj kochana, tutaj jestem Sophie - powiedziała zadzierając teatralnie nos - Jest jeszcze jedna sprawa - widać, że się zawahała - niedawno spotkałam Ksawerego i gdy się dowiedział, że lecę do ciebie... - w tej chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam przystojnego Xaviera.
- Ksawery - rzuciłam mu się na szyję - jak ja cię dawno widziałam. Co u ciebie? Albo nie, najpierw się rozpakujcie, a potem pogadamy.
Zaprowadziłam ich do tymczasowych pokoi.
- Chatkę to ty masz.. - Zosia nie ukrywała wrażenia.
- Pomóc ci?
- Nie, poradzę sobie.
- To ja idę zrobić wam coś do jedzenia.
Wyszłam i zaczęłam robić naleśniki. Przerwał mi dźwięk smsa.
"Hej x mam nadzieję, że dobrze spałaś. Masz czas? Z. "
" Wybacz, jestem zajęta."
" Coś się stało? "
" Nie, wszystko ok. C. "
Już nic nie odpisał. Zaintrygowało mnie to, jednak zaraz przyszła dwójka przyjaciół. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Później poszłam się umyć i ubrałam się. Ktoś zadzwonił do drzwi, poszłam otworzyć i ujrzałam go. Akurat Ksawery przechodził przez salon.
- Widzę, że się dobrze bawisz. Cześć.
- Zayn zaczekaj - ten dalej szedł, podbiegłam do niego - do cholery posłuchaj mnie. Nie zachowuj się jak dziecko. Dziś rano przyjechała z Polski moja przyjaciółka i jak się okazało mój przyjaciel z dzieciństwa, którego nie widziałam od dwóch lat. Cokolwiek pomyślałeś jesteś w błędzie... - nagle mi przerwał.
- Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło - wpił się mocno w moje usta - stęskniłem się za tobą.
- Chodź, zapoznam cię z nimi zazdrośniku - nie czekając na odpowiedź pociągnęłam go w stronę domu.
- To jest Sophie, a to Xavier. Poznajcie Zayna - zawahałam się - mojego chłopaka - widziałam jak Ksawery posmutniał, tylko nie wiem dlaczego.
- Courtney, co to ma być? - spytała po polsku - jesteś tu tydzień i już jesteś z tym ciachem? No no - przytuliła nas - Cześć - powiedziała już po angielsku.
Xavi się nawet nie przywitał i pod pretekstem bólu głowy poszedł na górę. Usiedliśmy w ogrodzie i zaczęliśmy rozmawiać. Sophie wypytywała się Zayna o chłopaków, ich muzykę. Złapali ze sobą świetny kontakt. Cieszyłam się z tego. Zdecydowałam, że pójdę zobaczyć co z Ksawerym. Przeprosiłam przyjaciół i skierowałam się na górę do jednego z pokoi gościnnych. Zapukałam i weszłam. Przyjaciel siedział skulony na parapecie ze słuchawkami na uszach. Podeszłam do niego i usiadłam naprzeciw.
- Co się dzieje? - zapytałam z troską.
- Nic, tylko trochę głowa mnie boli. Chyba to przez podróż.
- Jakoś ci nie wierzę. Pomimo tej rozłąki znam cię bardzo dobrze, więc proszę cię, nie wkręcaj mnie.
- Naprawdę nic się nie dzieje - próbował mnie przekonać, albo samego siebie.
- Powiedzmy, że ci wierzę, a teraz chodź na dół. Popływamy w basenie, pogadamy, pośmiejemy, jak za dawnych lat, hm?
- No dobrze.
Gdy zeszliśmy na dół, zastaliśmy tylko Zayna.
- Gdzie Sophie? - spytałam chłopaka.
- Poszła się odświeżyć po podróży.
- Aha - usiadłąm obok Malika, ale po chwili wstałam - chcecie coś do picia?
- Pomóc ci? - zaproponował mulat.
- To ja też pójdę się wykąpać - rzucił Ksawery.
Poszłam do barku, wyjęłam potrzebne składniki i zabrałam się za przygotowanie cosmopolitanów.
- A ty co chcesz? - odwróciłam się do Zayna.
- Ty mi wystarczysz - uśmiechnął się czarująco, po czym pocałował mnie namiętnie, przyciągając do siebie. Trwało to dłuższą chwilę, odsunęłam się od niego delikatnie. - wypiję z tobą twojego.
Dokończyłam poprzednią czynność i wyszłam do ogrodu. Mulat leżał na leżaku z zamkniętymi oczami, postawiłam cicho napoje i położyłam się na jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się do mnie. W tej chwili wszedł Ksawery i chrząknął, a Zayn przewrócił oczami. Zaśmiałam się.
- Może pójdziemy potem pozwiedzać miasto? - przyszła Zosia.
- Ok, tylko spróbuj mojego dzieła.
Piliśmy drinki, śmialiśmy się, ale przyjaciel był ciągle jakiś nieobecny. Postanowiłam się tym nie zadręczać, jak będzie chciał to mi powie co się dzieje...
__________________________________________________________________________
Musiałam podzielić... Mam nogę w szynie i nie mogę siedzieć, więc jest ciężko. Postaram się przepisać resztę niedługo, ale nie wiem jak wyjdzie. Powiadomię na twiterze: @incendiyas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz