czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 7: " The best day ever, wanna again"




                  Weszliśmy do jego pokoju, który był przecudny. Muszę stwierdzić, że chłopak ma gust. Usiadłam na ogromnym łóżku, Zayn zrobił to samo i przesiedzieliśmy tak resztę popołudnia, rozmawiając o wszystkim i o niczym, łaskocząc się, walcząc na poduszki...
- Przyniosę nam coś do jedzenia.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jego łóżko było takie wygodne.
 
                                                                Perspektywa Zayna
 
                    Gdy wszedłem do pokoju zastałem śpiącą Courtney. Postawiłem jedzenie na szafce i przykryłem dziewczynę kocem. Wyglądała ślicznie. Wpadłem na pomysł, żeby wstawić nasze wspólne zdjęcie z dzisiaj na tt: the best day ever, wanna again. Po jakichś 30 minutach Courtney dalej spała, więc zszedłem na dół.
- A gdzie zgubiłeś ślicznotkę? - spytał Harry, aż mu się oczy zaświeciły.
- Zasnęła, chyba zwiedzanie ją tak zmęczyło.
- Już my tam swoje wiemy - poruszył brwiami za co jego loczki miały bliski kontakt z moją ręką. Zaśmiałem się - Ej, ja się tak nie bawię - zrobił smutną minkę, by zaraz rzucić się w pogoń za mną.
- Harry, proszę ciszej, bo się obudzi - zrobiłem słodkie oczka.
- No dobra, podziękuj dziewczynie za uratowanie.
- Za co? - spytała zaspana Courtney - A i dziękuję za jedzenie, było pyszne - podeszła do mnie i cmoknęła w policzek.
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się, czując dalej jej usta na swoim policzku.
- Ja już chyba pójdę.
- Poczekaj, odwiozę cię.
- Ok, tylko skoczę po rzeczy - odwzajemniła uśmiech.
 
 
                                                            Perspektywa Courtney
 

 
Po około 30 minutach staliśmy pod moim domem.  Chłopaki mieszkali niedaleko mnie, lecz jak to na Londyn przystało, były korki. Szybciej doszlibyśmy pieszo, ale Zayn uparł się na jazdę samochodem, tłumacząc, że pewnie jestem zmęczona.
- Dziękuję za podwiezienie - posłałam mu lekki uśmiech, który po chwili zamienił się w ziewnięcie. Zaśmiałam się - przepraszam, jednak jestem trochę zmęczona.
- Nie ma za co, może lepiej idź się połóż, odpocznij - odwzajemnił uśmiech, swoją drogą bardzo czarujący.
- Może lepiej tak. Jeszcze raz dziękuję i za mile spędzony dzień też - nagle nasze twarze były tak blisko siebie. Czułam bijące od niego ciepło - Dobranoc - przytuliłam go.
- Dobranoc.
         Gdy weszłam do domu, od razu położyłam się spać, ale nie dane mi było zasnąć. Ciągle rozmyślałam o naszej bliskości. Kilka centymetrów i nasze usta by się spotkały. Mało brakowało. Chwilę potem udało odpłynęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz